Zdaniem lotniczego eksperta Tomasza Hypkiego rozcinanie szczątków samolotu nie przeszkodzi w wyjaśnianiu powodów tragedii. – Przecięcie nieuszkodzonych struktur wraku nie ma większego znaczenia dla ustalenia przyczyn katastrofy – uważa. Według niego samolot rozbił się przez błędne decyzje załogi, która lądowała w gęstej mgle. – A znaczenie dla wykrycia ewentualnych nieprawidłowości w działaniu samolotu miałoby to, gdyby ktoś majstrował np. przy silnikach– dodaje.
[Rzeczpospolita]
Czytam ten fragment i nie mogę wyjść ze zdziwienia.
Mimo iż, cały czas napływają do nas coraz to nowe informacje o śledztwie, fakty budzące niepokój i wątpliwości, konsekwencja z jaką ekspert lotnictwa powtarza powziętą już pierwszego dnia tezę jest zdumiewająca.
Tezę, którą nomen omen szybki (co do wysuwania wniosków) Hypki już 10.04.2010 upowszechniał:
"Ta katastrofa jeden do jednego przypomina katastrofę w Mirosławcu - pogoda, podejście nie w osi pasa, decyzja o lądowaniu mimo braku wyposażenia lotniska w urządzenia do precyzyjnego lądowania"
I później już konsekwentnie 11.kwietnia dla Newsweeka:
By latać bezpiecznie, potrzebne są cztery rzeczy. Odpowiednio utrzymany sprzęt, odpowiednia załoga, przystosowane lotnisko oraz dobre warunki atmosferyczne.
...
Przebieg katastrofy pod Smoleńskiem jest identyczny jak wcześniej w Mirosławcu. Tyle, że tam rozbił się jeden z najnowocześniejszych samolotów transportowych na świecie – CASA C295M. Więc obwinianie w takim przypadku samolotu jest nieuprawnione. Więcej zależy od załogi.
15.kwietnia na portalu Onet.pl
...to wszystko było podobne[jak w przypadku CASY], źle wyposażone lotnisko żle przygotowani i ludzie którzy naprowadzali samolot i załoga, która nie zdawała sobie sprawy w jak trudnej sytuacji się znalazła, pogoda fatalna, presja tych którzy są na pokładzie, wtedy byli to wysocy dowódcy sił powietrznych, teraz najwyżsi ludzie w Państwie..
20 kwietnia w TOK FM
- Gdyby to było znakomite lotnisko, świetnie przygotowane, nowszy samolot i sami piloci znacznie bardziej doświadczeni, to nie byłoby problemu
...
Samolot prezydenta był samolotem wojskowym. Gdyby stosowali procedury cywilne, to nie byłoby mowy o lądowaniu. Piloci wojskowi są szkoleni do podejmowania większego ryzyka, ale ryzyka w przypadku działań wojennych, nie lotów cywilnych
21 kwietnia w Radiu Wnet
Przyczyny katastrofy są mniej więcej określone i myślę że tu niewiele się zmieni [...] Zbyt ryzykowana decyzja o lądowaniu w warunkach w których w żadnym wypadku lądować się nie powinno
12 maj dla Gazety Wyborczej
...że w takich warunkach ten samolot z tym pilotem, po prostu nie powinien lądować Przyczyną katastrofy była błędna, nieodpowiedzialna decyzja o lądowaniu w warunkach, w których ani załoga nie miała odpowiednich kwalifikacji, ani samolot odpowiednich urządzeń, ani lotnisko nie było odpowiednio wyposażone.
2.czerwiec dla Super Ekspresu
Samolot jest szybką maszyną. Jeżeli istnieje przepis, że w określonych warunkach nie można schodzić poniżej 120 metrów, to po prostu się nie schodzi i koniec!
I tak dalej, twarz Tomasza Hypkiego przelatująca jak w kalejdoskopie przez wszystkie media, powracająca cyklicznie by nam obwieścić iż przyczyną katastrofy jest decyzja pilotów o lądowaniu, powzięta pod wpływem nacisków najwyższych ludzi w Państwie będących na pokładzie.I co jakiś czas Hypki wypowiadający się z pozycji głównego eksperta lotnictwa w Polsce serwuje nam permutację frazy:
"Winę za katastrofę ponoszę piloci oraz osoby wywierające na nich presję".
Przyjęcie tego a priori skutkuje później takimi łamańcami sofistycznymi jak w przypadku wypowiedzi eksperta dla Rzeczpospolitej.